czwartek, 30 czerwca 2011

Na Giewont i Kopę Kondracką z Doliny Małej Łąki przez Przełęcz Kondracką

Witajcie po dłuższej przerwie.

W ten deszczowy, zimny wieczór postanowiłem przysiąść i opisać kolejną wycieczkę, na którą niedawno się wybrałem będąc w Tatrach.

Tym razem moim celem był Giewont. Jako, iż będąc w Tatrach zatrzymuję się przy Dolinie Małej Łąki, to od tej Doliny postanowiłem rozpocząć podejście.

Z Dol. Małej Łąki kierujemy się szlakiem żółtym na Kopę Kondracką, wcześniej przechodząc przez Wielką Polanę Małołącką, na której naszym oczom ukazuje się piękny widok na urwiste ściany Wielkiej Turni (1847 m. n. p. m.).
Po przejściu Wielkiej Polany, wchodzimy w las i zaczynamy piąć się w górę. Czekają tu na nas liczne zakręty i dość strome podejście. Przemieszczamy się wśród kosodrzewiny. Ścieżka, mimo iż stroma, to jest dość wygodna. Po kilkunasto minutowym wysiłku, osiągamy wreszcze Przełęcz Kondracką.

Z Przełęczy już tylko 40 minut na Giewont - szlak czerwony. Na Giewont proponuję udać się wcześnie rano, ponieważ często - w sezonie, ale również przed sezonem - można natknąć się na kolejkę ludzi, którzy chcą wejść pod krzyż, a pamiętajmy, że szlak w pewnym momencie przechodzi w jednokierunkowy. Ja z Giewontu schodziłem ok. godziny 10, rozpoczynał się wtedy już dość znaczny ruch.

Jeśli naszym celem był tylko Giewont, po zejściu z niego możemy udać się ponownie do Doliny tą samą drogą, którą podchodziliśmy lub wybrać szlak, który prowadzi przez Dolinę Strążyską.

Wracając na Przełęcz, kontynuujemy podejście na Kopę Kondracką (2005 m.n.p.m), z której możemy udać się dalej np. na Ciemniak 1h 25min. lub Kasprowy Wierch 1h 55 min.

Ja w tym momencie skierowałem się w kierunku Kasprowego Wierchu. Jednak na sam Kasprowy nie podchodziłem, ponieważ zaliczyłem go dzień wcześniej. Po kilku minutach, kierując się w stronę Kasprowego, odbiłem na Halę Kondratową, skąd, przez Kalatówki, Ścieżką nad Reglami przez Dol. Białego, wróciłem do swojego miejsca zamieszkania przy Dol. Małej Łąki. Po drodze odbiłem jeszcze do Dol. ku dziurze.

Cała wycieczka zajęła mi dość sporo czasu - z przerwą na 2 posiłki - w tym jeden w karczmie i kilkoma krótszymi na robienie zdjęć.

Tak upłynął mi kolejny dzień w Tatrach. Polecam wycieczkę wszystkim, którzy są spragnieni pięknych widoków, których podczas tej wycieczki nie brakuje.

Poniżej już tradycyjnie kilka zdjęć.








czwartek, 23 czerwca 2011

3 szczyty - Grześ, Rakoń i Wołowiec na deser :)


Kolejny wpis będzie dotyczył mojego wypadu na Grzesia (1653 m.n.p.m), a będąc na Grzesiu, nie można pominąć Rakonia (1879 m.n.p.m) i Wołowca (2064 m.n.p.m), a więc zaczynamy.

Był piękny, słoneczny poranek kiedy to postanowiłem wybrać się na Polanę Chochołowską, bo to właśnie z Polany prowadzą szlaki na szczyty, które wyżej wymieniłem. Tym razem zdecydowałem się na podróż autobusem, do wylotu Doliny Chochołowskiej, a większą część doliny zdecydowałem się pokonać na rowerze.
Zamiast roweru, możemy zdecydować się na przejazd kolejką - koszt 5 zł, poza sezonem.

Będąc w ubiegłym roku w Tatrach, wybrałem się na piechotę do Doliny Chochołowskiej oraz całą Dolinę przeszedłem. Należy pamiętać, że to najdłuższa z Dolin i mając w planach zaliczenie 3 szczytów, warto pomyśleć nad rowerem lub kolejką.

Po dotarciu do Schroniska na Polanie Chochołowskiej, udałem się szlakiem żółtym, który prowadzi nas na Rakoń, przez Grzesia. Trasę od schroniska na Grzesia pokonałem w niecałe 90 minut. Trasa przypadła mi do gustu. Idzie się lekko, nie ma większych trudności. Ktoś, kto dysponuje przeciętną kondycją powinien sobie poradzić bez problemu, aczkolwiek niektórzy twierdzą, że na początku podejście jest dość męczące.

Przez cały czas towarzyszyło mi słońce oraz piękne widoki na Tatry Słowackie - to już po dotarciu na Grzesia. Zbliżała się godzina 11, a przede mną jeszcze dwa szczyty do zdobycia :) Po zrobieniu kilku zdjęć, wyruszyłem dalej. Po około godzinie byłem już na Rakoniu, skąd na Wołowiec już tylko 30 minut. Tutaj należy dodać iż podejście na Wołowiec jest dość strome i dla niektórych może okazać się męczące, ale naprawdę warto wejść - chociażby dla widoków, które otrzymujemy po zdobyciu tego szczytu.

Będąc na Wołowcu mamy dwie możliwości. Wracamy tą samą drogą, do przełęczy, skąd szlakiem zielonym na Polanę Chochołowską lub udajemy się dalej, szlakiem czerwonym na Jarząbczy Wierch. Ja osobiście wybrałem pierwszy wariant, a to głównie dlatego, że się zachmurzyło i zaczęło lekko kropić.
Zejście na Polanę Chochołowską zajmuje ok. 2h - w zależności od tempa.
Szlakiem zielonym, którym schodzimy na Polanę, możemy również wejść na Wołowiec, a z Wołowca udać się na Rakoń i Grzesia.

Cała wycieczka zajęła mi trochę ponad 7h. Niestety, nie uniknąłem deszczu, który dopadł mnie gdy wracałem rowerem na autobus. Niemniej jednak wycieczka bardzo udana i piękna widokowo - szczerze wszystkim polecam.

Poniżej kilka zdjęć z wyprawy.






 Niebawem kolejne wpisy, dotyczące moich wędrówek po naszych, pięknych Tatrach. Zapraszam więc do odwiedzin.

Miejsca, które mają swój urok

Witajcie.

Dzisiejszy wpis będzie dotyczył opisu mojej wycieczki do miejsc, które mają swój urok. W miejscach tych można odnaleźć ciszę i spokój. Mowa o Stawie Smreczyńskim i Wąwozie Kraków.

Wycieczkę w te piękne miejsca rozpoczynamy z Doliny Kościeliskiej. Do samej Doliny można dotrzeć na kilka sposobów np. Ścieżką nad Reglami lub pod Reglami lub BUSem z Zakopanego.

Aby dotrzeć do Stawu, musimy przejść całą Dolinę Kościeliską, po drodze odbijając do Wąwozu Kraków - żółty szlak. Czarny szlak, który zaprowadzi nas w to do Stawu Smreczyńskiego, znajduje się przy Hali Ornak. Czas przejścia Doliny Kościeliskiej, średnim tempem, wynosi ok. 1:30, chyba, że po drodze odbijemy, tak jak ja, w inne, ciekawe miejsce.

Wąwóz Kraków robi wrażenie. Jest, to jedno z ciekawszych miejsc, które, gdy będziemy w Kościeliskiej, naprawdę warto odwiedzić. Wąwóz ma swój klimat, trochę mroczny. Zdjęcia z tego, niesamowitego miejsca pod koniec wpisu.

Wycieczkę tą zaplanowałem sobie na ostatni dzień pobytu w Tatrach. Staw Smreczyński jest miejscem, w którym możemy odnaleźć ciszę i spokój jednak musimy pamiętać o tym, że w sezonie lub tuż przed sezonem jest to miejsce, w którym spotkać można wielu turystów. Cała Dolina Kościeliska w sezonie jest oblegana przez turystów, dlatego, jeśli ktoś nie lubi tłoku, polecam wycieczkę w godzinach porannych. Ja miałem, to szczęście i nad Stawem nie spotkałem żadnego turysty, ale spotkałem ich już w drodze powrotnej.

Z Kościeliskiej wracałem na piechotę, Ścieżką nad Reglami, a następnie przez Przysłop Miętusi (również bardzo ładne miejsce) do Doliny Małej Łąki.

Cała wycieczka, z przerwą na śniadanie i kilkoma krótszymi na robienie zdjęć, zajęła ok. 5h.

Kilka zdjęć z opisanej wycieczki:





środa, 22 czerwca 2011

Na przywitanie z Tatrami

Witajcie!

Na początek przedstawię opis krótkiej wycieczki, która nadaje się idealnie na przywitanie z Tatrami. Osobiście przeszedłem w czerwcu br. tą trasę i szczerze polecam. Niestety, w dniu mojego przyjazdu, pogoda nie dopisała - pochmurno i deszczowo, a więc i widoki były bardzo nieciekawe, ale... w takich sytuacjach wystarczy uruchomić wyobraźnię ;) Nie ulega jednak wątpliwości, że ta krótka wycieczka jest naprawdę piękna widokowo - przekonałem się o tym gdy wróciłem ponownie na Polanę, w drodze na Sarnią Skałę.

Wymarsz rozpocząłem z Doliny Małej Łąki. Ścieżką pod Reglami udałem się spacerkiem do Doliny Strążyskiej. Czas przejścia z  Dol. Małej Łąki to ok. 40, w zależności od tempa. Po kilkunastu minutach, wolnego marszu, docieramy na Polanę Strążyską - 4,5 km od wylotu Dol. Strążyskiej. Naszym oczom ukazuje się wtedy piękny, zapierający dech w piersiach widok na Giewont.
Jak już wcześniej wspomniałem, mnie niestety pogoda nie dopisała i sam Giewont tego dnia widziałem przez 2 minuty. Przez resztę czasu był zasłonięty przez chmury. Właśnie dlatego nie prezentuję zdjęć z tej wycieczki, bo po prostu ich nie posiadam.

Z Polany Strążyskiej możemy udać się do Wodospadu Siklawica - 15 min. lub na Giewont ok. 2h albo możemy wrócić do Dol. Małej Łąki. Możemy stąd również udać się do Dol. Białego lub na Sarnią Skałę - opis z wycieczki na Sarnią, niebawem. Wspomnę tylko, że dojście zajmuje ok. 50 minut.

Dolina Strążyska w sezonie lub tuż przed sezonem jest miejscem raczej obleganym przez turystów. Inaczej sprawa wygląda poza sezonem np. jesienią.
Nie muszę wspominać, że Tatry jesienią są równie piękne.

Tak jak wcześniej wspominałem, nie publikuję zdjęć, ale za to umieszczam filmik z Polany Strążyskiej, który znalazłem na YT.


Tak właśnie wyglądał mój pierwszy dzień w Tatrach. Zapraszam do częstych odwiedzin bloga - niebawem kolejne wpisy wraz ze zdjęciami. Poza tym jednym dniem, wszystkie pozostałe dni były bardzo pogodne, słoneczne, a więc idealnie nadające się do fotografowania naszych, pięknych Tatr.

Pozdrawiam

sobota, 18 czerwca 2011

O tym, jak to wszystko się zaczęło

Witaj Internauto na moim blogu!

Na początku krótko się przedstawię i napiszę, jak zaczęła się moja przygoda z Tatrami, która notabene nie trwa zbyt długo, ale jestem pewien, że to miłość na wiele lat ;)

Wszystko zaczęło się w listopadzie, ubiegłego roku. Na jesień wybrałem się w Góry, a dokładnie w nasze, polskie Tatry. Już wtedy, po kliku wędrówkach wiedziałem, że jeszcze tu wrócę nie raz i tak też się stało.

Kolejną wycieczkę w Tatry odbyłem w tym roku, w czerwcu. Po powrocie z tego wypadu zrodził się w mej głowie pomysł, aby założyć blog dotyczący Tatr i dzielić się z szerszym gronem opisami moich wędrówek po Tatrach.

Wiem, że w sieci jest wiele osób, które, tak jak ja, poszukują informacji o Tatrach. Głównie poszukują informacji o szlakach. Takie informacje znajdą właśnie na moim blogu. Mam  więc nadzieję, że moje opisy - ilustrowane zdjęciami - okażą się dla Ciebie pomocne.

Jako iż po Tatrach chodzę od niedawna, na początku nie będzie wiele opisów przebytych przeze mnie szlaków, ale obiecuję, że w miarę możliwości, tych opisów będzie przybywać.

Zapraszam zatem do przeglądania bloga i dzielenia się swoimi opiniami.

Pozdrawiam
Mateusz